Uważam, że Meryl bardzo nieładnie zachowuje się. Jej mowa Golden Globes nie powinna była odnosić się do polityki i to tak jednoznacznie. Clooney stwierdził, ze Trump ma sie zajac rządzeniem i nie powinien byl zajmowac stanowiska w sprawie przemowy Meryl. To ja powiem , ze Meryl powinna się zając graniem. Nie mowiac juz ile kasy Hollywood marnotrawi na te "przyjatka" Goldeny i Oscary - diamenty ,zlota. HIPOKRYZJA. Kocham role Meryl, ale jako czlowiek spadla u mnie do pozycji ponizej Petru!
Ja uważam że swoją pozycję "najwybitniejszej" zawdzięcza między innymi takimi wypowiedziami. Krótko mówiąc wie komu się podlizać i sama wychodzi na tym dobrze. Rzygać mi się chce jak widze takie właśnie przemówienia, selfie z Clintonową a ostatnio, wchodząc do Empiku, okładkę jakiegoś kolorowego magazynu na której tuli sie z Michelle Obamą. O parodiowaniu Trumpa nie wspomne. Taka menda społeczna. Porównania z naszą Krystyną Jandą jak najbardziej słuszne. Dodam jeszcze ze od kilku lat poziom jej aktorstwa spada na łeb na szyje. Ale jakby nie zagrała zawsze może liczyć na Oscarową nominacje. Tak dla zasady. Może lepiej żeby na dobre zajęła się polityką?